Masłowski Franciszek (1878 – 1958)
pierwszy organista w parafii Świętej Trójcy 1912-1956, dyrygent bydgoskich chórów
Urodził się 9 marca 1878 r. w Radomiu w powiecie iławskim, woj. warmińsko-mazurskie, był synem Stanisława i Katarzyny z domu Mojak. W domu rodzinnym śpiewano i muzykowano. Ojciec Franciszka śpiewał w kościelnym chórze i grał na fortepianie. Chłopiec wcześnie rozpoczął naukę gry na tym instrumencie. W 1886 r. rodzina Masłowskich przeprowadziła się do Poznania, gdzie najstarszy ich syn uczył się najpierw prywatnie w domu, a następnie uczęszczał do prywatnego konserwatorium w Poznaniu, gdzie uczył się gry na fortepianie i organach.
Pracę organisty rozpoczął w 1898 r. w kościele pw. Świętej Trójcy w miejscowości Góra, w pow. inowrocławskim. Zdolny i wyróżniający się grą organista przeniósł się w 1900 r. do Trzemeszna, gdzie w miejscowym gimnazjum nauczał muzyki i śpiewu. Natomiast w kościele pw. Najświętszej Marii Panny Wniebowziętej pracował jako organista przez lat 12 (do 1912 r.). W Trzemesznie założył rodzinę, z żoną Kunegundą wychowali pięcioro dzieci. Syna Jana wykształcili na muzyka – pianistę i organistę.
W sierpniu 1912 r. F. Masłowski z rodziną zamieszkał w Bydgoszczy i rozpoczął pracę organisty w nowo zbudowanym kościele pw. Świętej Trójcy, przy ul. Świętej Trójcy 26. Dwa lata później zamieszkał na terenie kościelnym przy ul. Świętej Trójcy 26/4. Mieszkał tam aż do śmierci. Masłowski wkrótce stał się – ulubieńcem wiernych chodzących do tego kościoła, który dopiero w 1924 r. otrzymał status kościoła parafialnego.
W 1913 r. przejął batutę dyrygencką Towarzystwa Śpiewu „Moniuszko” i równocześnie prowadził chór dziewczęcy „Mały Chór”. F. Masłowski grał na organach 54 lata, a w Bydgoszczy 40 lat. Chórem „Moniuszko” dyrygował przez 43 lata. Należał do najwybitniejszych organistów w Bydgoszczy i powiecie, a może i w województwie. Często urządzał koncerty organowe, wykonywał utwory najwybitniejszych kompozytorów polskich i obcych oraz własne.
W pierwszą wolną od hitlerowskiej okupacji niedzielę – 28 I 1945 r., na mszy dziękczynnej o godz. 10, tłumy wiernych wypełniły kościół i obszerny plac przykościelny. Zaległa cisza, nagle całą siłą zagrzmiały organy – „Boże, coś Polskę” – F. Masłowski wręcz znakomicie improwizował. Instrument raz „krzyczał”, raz „szeptał”, a potem triumfalnie grzmiał. Uczestnicy tego koncertu byli wzruszeni i płakali, parafianie długo opowiadali, że podczas – nabożeństwa i po jego zakończeniu trwał najpiękniejszy koncert organowy, jaki słyszeli. Dwa lata (1956 r.) przed śmiercią wirtuoz organowy „Pan Franciszek” zakończył wspaniałą karierę muzyka. Zmarł w wieku 80 lat, w szpitalu w Żorach w woj. śląskim, 15 kwietnia 1958 r.