Iżela Stanisław (1914 – 2000)
śpiewak operowy, żołnierz AK, piłkarz „Gwardii” Bydgoszcz, działacz społeczny
Urodzony 4 V 1914 r., lekcje muzyki pobierał w rodzinnym Krakowie, marzył od dziecka o karierze operowej, do której zresztą przygotowywał go prof. Gustaw Serafin. Po zdobyciu w Szczecinie uprawnień śpiewaka solisty – jeździł po kraju w ekipach popularnego Artosu. Od 1946 r. zamieszkał w Bydgoszczy. Nad Brdę przywiodła go pochodząca z Pomorza żona oraz praca w nowo powstałym Zespole Pieśni i Tańca Pomorskiego Okręgu Wojskowego.
Bez wahania zamienił mundur na kostium teatralny, przystąpił do Studia Operowego, oddając swoje losy w ręce prof. Felicji Krysiewiczowej. Decyzja okazała się słuszna, ambitny tenor dopiął swego i przez 20 lat był cenionym artystą bydgoskiego teatru muzycznego. Związany etatowo z bydgoską operą do sezonu 1973/1974, potem przez pewien czas z nią współpracował.
Długa jest lista jego ról: Stefan w „Strasznym dworze” S. Moniuszki (1958), Franek w „Verbum nobile” S. Moniuszki (1956), Dzidzi w „Hrabinie” S. Moniuszki (1960), Góro w „Madame Butterfly” G. Pucciniego (1961), Ollendorf w „Studencie żebraku” K. Millóckera, Beppo we „Fra Diavolo” D.F. Aubera (1965), Monostatos w „Czarodziejskim flecie” W.A. Mozarta (1971). Ze szczególnym sentymentem wspominał Geralda w „Lakme” L. Delibesa (1959).
Jego największym scenicznym powołaniem była operetka. W świecie Straussa i Lehara czuł się znakomicie. Tę opinię podzielała publiczność i potwierdzali recenzenci. Największy aplauz zdobył jako Eisenstein w „Zemście nietoperza” J. Straussa (1961). Przezabawny i bufonowaty Eisenstein stał się jego popisową partią.
Iżela miał jeszcze jedną pasję – piłkę nożną, trenował już przed wojną w Krakowie. W Bydgoszczy był piłkarzem „Gwardii”, świetna kondycja wyniesiona ze sportowej przeszłości pozwoliła mu na podejmowanie licznych ważnych, a pozascenicznych, działań. Mając naturę społecznika, przez 18 lat walczył o prestiż środowiska operowego w Związku Pracowników Kultury i Sztuki, przewodził ZASP-owi przy operze. Był też założycielem i prezesem powołanego w okresie dyrekcji A. Weber, Koła Seniora „Cyganeria”, skupiającego w swoich szeregach kilkudziesięciu weteranów bydgoskiej sceny operowej. Do końca swoich dni czuł się związany z macierzystą instytucją – aktywny, spontaniczny, bez reszty oddany sztuce i tym, którzy ją tworzą.
W licznych nekrologach żegnano go nie tylko jako artystę śpiewaka, ale także jako żołnierza Września l939, żołnierza Armii Krajowej zgrupowania „Żelbet”, kombatanta odznaczonego licznymi krzyżami, a także jako Zasłużonego Obywatela Miasta Bydgoszczy. Zmarł 3 X 2000 r.